Michalici

Historia parafii p.w. Ducha Świętego w Krośnie

Myśl o utworzeniu ośrodka duszpasterskiego w Krośnie, który by obejmował swoim zasięgiem część dzielnicy Wojska Polskiego oraz zabudowania w kierunku na Krościenko Wyżne, powstała zapewne w planach Ordynariusza Przemyskiego J.E.Ks.Bpa Dr Ignacego Tokarczuka z chwilą podziału administracyjnego Polski na 49 województw i podniesienia Krosna do rangi miasta wojewódzkiego. Ilekroć rozmawiałem z Ks. Biskupem przy różnych okazjach na temat tworzenia nowych ośrodków duszpasterskich, zawsze wspominał o utworzeniu takowego w Krośnie.W 1979r. J.E.Ks. Biskup zwrócił się do Przełożonego klasztoru OO.Kapucynów w Krośnie, którzy w tym rejonie duszpasterzowali, aby uwzględnili konieczność podziału parafii i budowy kościoła. Ojcowie Kapucyni, tłumacząc się brakiem ludzi, odpowiedzieli na propozycję odmownie. Ksiądz Biskup jednak uporczywie trwał przy koncepcji, iż musi w tym rejonie powstać ośrodek duszpasterski. Podkreślano wielokrotnie przy spotkaniach z kapłanami bądź to z racji różnych zjazdów, bądź podczas przeprowadzanej wizytacji kanonicznej w dekanacie Krosno - Północ. Fakt ten jest godny odnotowania choćby ze względu na to, że władze świeckie wiedziały o planach Ks.Biskupa, liczyły się z możliwością powstania nowego ośrodka poza wszelkimi przepisami i pozwoleniami władz świeckich. Skrzętnie też czuwały, aby do budowy kościoła nie doszło. W listopadzie 1979r. Ks. Biskup podczas pobytu u sióstr michalitek w Miejscu Piastowym rozmawiał z O. Generałem naszego Zgromadzenia Ks. Aleksandrem Ogrodnikiem i między innymi zaproponował: "Twórzcie ośrodek duszpasterski w Krośnie". Przedstawił następujące racje:

a/ Dobro dusz wymaga, aby objąć ten teren opieką duszpasterską. "Salus animarum suprema lex".

b/ Ojcowie Kapucyni odpowiedzieli odmownie na propozycję tworzenia nowej parafii.

c/ Bliskość Miejsca Piastowego, stwarza dla księży Michalitów okoliczność sprzyjającą. 

Wzajemne oddziaływanie i pomoc będzie ze wszech miar pożyteczna.

Ojciec Generał - według Jego relacji - miał przedstawić swój punkt widzenia następująco:

Nie znam bardzo tego terenu» Bardziej w środowisku Jest obeznany dyr. domu w Miejscu Piastowym Ks. Wojciech Zięba* Może lepiej by było Jemu zlecić szukanie odpowiedniego miejsca. Ponieważ w lipcu 1980r. ma się w naszym Zgromadzeniu odbyć Kapituła Generalna wyborcza, która być może wybierze nowego Przełożonego Generalnego, nie chciałbym podejmować w tej chwili wiążącej decyzji, lecz raczej pozostawić to następnemu Zarządowi* W tym dniu rozmawiałem z Ks.Biskupem u sióstr, który też przedstawił mi sprawę Krosna, zgodnie z uprzednim ustaleniem z 0.Generałem. Zacząłem zatem, jak się to mówi, chodzić koło tej sprawy. Liczyłem się z tym, że władze świeckie mogą się szybko zorientować w czym rzecz, szukałem więc odpowiednich pośredników. Wiedziałem, że musi to być człowiek godny zaufania, który potrafi zachować całkowitą dyskrecję. To bowiem było gwarancją udania całej akcji. Myśląc o tym, natrafiłem na naszego wychowanka P.Stanisława Kozioła, który mieszka w Krośnie przy ul.Żniwnej /Suchodół/. Pana Stanisława znałem osobiście, bywałem u niego w domu, miałem możność wielekroć razy z nim rozmawiać. Sądziłem, że spełni on zlecone zadanie. Kiedy zajechałem do niego w tej sprawie, był w pracy /PKS/„Poprosiłem przez najbliższą rodzinę, aby przy okazji wpadł do Miejsca, do księży Michalitów. Zaraz na drugi dzień P.Stanisław przybył. Nie byłem Jeszcze na tyle pewien, aby mu przedstawić cały plan. Rozmowa była krótka i przebiegała mniej więcej w ten sposób: Panie Stasiu! Interesuje mnie sprawa nabycia parceli i domu w Krośnie. Tutaj określiłem rejon. Nabycie może być na różnych warunkach. Kupno, darowizna, zamiana itp. Sprawa jest pilna. Pan Stanisław - jak mogłem zauważyć - zorientował się o co chodzi« Nie stawiał jednak pytań, ale prosto odpowiedział. Będę się starało Jak tylko coś znajdę, dam wiadomość. Rzeczywiście, po niedługim czasie, P.Stanisław przyjechał osobiście i poinformował mnie, że jest w tym rejonie dom a raczej dwa domy jeden stary a drugi nowy w stanie surowym oraz plac między nimi. Właścicielem posesji jest P.Zygmunt Moskal, pracownik PKS - u w Krośnie. Człowiek samotny z którym można by na ten temat porozmawiać« Ponieważ nie byłem, szczegółowo zorientowany o położenia parceli, pojechaliśmy z P. Stanisławem do Krosna, aby zobaczyć w którym to jest miejscu. Tutaj już poinformowałem P.Stanisława na jaki cel ma byś przeznaczona parcela. Pan Stanisław szczerze się ucieszył i obiecał dalszą pomoc. Po dokonaniu wizji lokalnej wydawało mi się, że parcela jest zbyt wąska. Okoliczność korzystną stanowiły dwa domy. Ten stary od drogi, w którym można by chwilowo urządzić kapliczkę i ten nowy, oddalony nieco od drogi, który po wykończeniu mógłby być przeznaczony na plebanię. Z właścicielem jeszcze nie rozmawiałem. Szukałem także na wszelki wypadek innego jeszcze miejsca. Trudno jednak było coś lepszego znaleźć. Nie mogłem też zbytnio się wypytywać. Władza czuwała. I wreszcie któregoś dnia wieczorem postanowiłem rozmówić się osobiście z P.Zygmuntem. Pamiętam rozmowę, która odbyła się w sieni, gdyż w mieszkaniu - jak się zorientowałem- byli jacyś ludzie. ~ Pan Zygmunt Moskal - pytam - Tak jest- pada odpowiedź. Panie Zygmuncie Ja od P. Stasia Kozioła. Pan wie w jakiej sprawie. Chcę nabyć parcelę w Krośnie. Mogę kupić, zamienić oraz nabyć na warunkach jakie są dla Pana najbardziej wygodne. Jest to właściwie nie dla mnie, ale dla mojego wujka, który pracował w Kanadzie a obecnie chce wrócić do kraju. Zresztą w tej chwili nie było najważniejszym dla mnie nabycie, ale zorientowanie się w rozkładzie pomieszczeń i gdzie ewentualnie dałoby się otworzyć kapliczkę. Rozmowę prowadziłem w sieni. Zauważyłem, że z jednej strony sieni jest mieszkanie a z drugiej obora, za oborą boisko. Po tej wizji poinformowałem o wszystkim O. Generała oraz Ks. Biskupa. W styczniu 1980r. Ks. Biskup osobiście zapoznał się ze wspomnianym terenem, i uznał, że się nadaje. Tutaj chwilowo zaniechano wszelkich starań aż do lipca 1980r. tzn. do Kapituły Generalnej Zgromadzenia św. Michała Archanioła. Nowy Zarząd Zgromadzenia w składzie: 0.Generał Ks. Aleksander Ogrodnik, Ks. Mieczysław Gładysz, Asystent Generalny , Ks. Stanisław Nowak, Radca Generalny, Ks. Józef Winiarski, Radca Generalny, Ks. Henryk Śnieżek, Radca Generalny, Ks. Józef Żak, Sekretarz Generalny, oraz Ks. Stanisław Stachera, Skonom Generalny, przychylił się do projektu utworzenia naszego ośrodka duszpasterskiego. Po otrzymaniu tej odpowiedzi, sprawa zaczęła się krystalizować. Trzeba było działać szybko ze względu na sytuację polityczno - gospodarczą w Polsce a także ze względu na obawy, iż sprawa jakimiś nieodpowiednimi kanałami dojdzie do władz świeckich. O zamiarze wiedziało już bowiem kilkunastu ludzi. W międzyczasie władze wojewódzkie Krosna, poprzez Archiprezbitera krośnieńskiego Ks. Bronisława Jastrzębskiego podsunęły sugestię, aby podobnie jak w Turaszówce, utworzyć najpierw punkt katechetyczny a potem nowy ośrodek duszpasterski. Ks. Br. Jastrzębski przekazał informację Ks. Biskupowi. Ks. Biskup przyjął sugestię i określił termin realizacji koniec czerwca br. Władze wojewódzkie zostały o tym powiadomione, ale uporczywie milczały, liczyły na zwłokę.Podczas kolejnej rozmowy z Ks. Biskupem w Przemyślu wyszła ponownie sprawa Krosna. Ks. Biskup zalecił, aby z właścicielem P. Zygmuntem porozmawiać już teraz zupełnie szczerze i zagrać w "otwarte karty". Poprosiłem więc do Miejsca P.Zygmunta oraz P.Stanisława Kozioła i rzecz przedstawiłem. Jak mogłem zauważyć P.Zygmunt był tym zaskoczony, ale uradowany. Pamiętam, powiedział; To mnie ksiądz Dyrektor zaskoczył. Ja coś czułem, ale nie przypuszczałem, że to chodzi o kościół. Jak tak, to niech będzie. Bierzcie i róbcie co chcecie. Ja już idę na rentę, jestem chory. Dacie mi dożywotnie utrzymanie. Będzie po mnie pamiątka. Tak więc decyzja zapadła. Teraz O.Generał pilnie poszukiwał księdza, który by sprostał zadaniu i potrafił przetrwać pierwsze chwile, które mogą nastręczyć wielu trudności. Pierwszym kandydatem był Ks. Józef Wojnowski. O ile mi wiadomo początkowo wyraził swoją zgodę. Skoro jednak zorientował się w sytuacji, zrezygnował, motywując decyzję słabym stanem zdrowia. Poszukiwano więc nowych kandydatów. Wśród nich wyszła kandydatura Ks. Antoniego Obrzuta. Argumenty przemawiające za: Jest młodym kapłanem usposobienie spokojne, Przebywa od roku w Miejscu Piastowym. Zaangażowany w pracę z młodzieżą, może łatwo zorganizować sobie pomoc.Ks. Antoni Obrzut powiadomiony o tym przez O.Generała, wyraził nie tylko zgodę, ale wręcz radość. Teraz należało już czynić bezpośrednie przygotowania. Z Ks. Biskupem ustalono, że kościół i parafia będzie miała tytuł: "Ducha Świętego", że otwarcia kaplicy w starym domu dokona J. E. Ks. Biskup Tadeusz Błaszkiewicz, Sufragan przemyski w dniu 31 sierpnia 1980r.o godz. - 9.00 rano Ks. Biskup Ordynariusz wyraził pragnienie, aby przed niedzielą 31 sierpnia zgłosić się jeszcze w Kurii. Pojechałem do Przemyśla razem z Ks. Antonim Obrzutem 2S sierpnia. Rozmowa z Ks. Biskupem była krótka: Jak tam w Krośnie? Wszystko gotowe - odpowiedziałem. Rozpoczynamy zgodnie z ustaleniem tj. w niedzielę 31 sierpnia. No to dobrze. Cieszę się bardzo. Nie będę mógł być osobiście, ale duchem będę z wami. Błogosławię wam na dobry początek." Szczegóły otwarcia i poświęcenia omówcie z Ks. Biskupem Tadeuszem. Poszliśmy więc do Ks. Bpa Tadeusza. Uzgodniono, że Ks. Biskup przyjedzie do Miejsca do sióstr swoim samochodem na godz. 8.00.. Następnie, aby nie narażać kierowcy, podwiozę Ks. Biskupa do Krosna naszym samochodem. Ks. Antoni pojedzie do Krosna albo w przeddzień, albo w sam dzień raniutko. 0 godz. 9.00 nastąpi otwarcie kaplicy i poświęcenie domu. Równocześnie tego dnia w kościołach krośnieńskich zostanie odczytany komunikat nast. treści: "Dziś o godz.9.00 poświęcona została kaplica pod wezwaniem Ducha Św. w Krośnie przy ul. Wieniawskiego 22, dotychczasowa parafia OO.Kapucynów. Prosimy wszystkich wiernych z miasta Krosna i okolicy o solidarne poparcie i o nawiedzanie tej kaplicy. Były starania u Władz Wojewódzkich o zgodę na otworzenie nowego Domu Bożego w tamtym rejonie miasta, ale władze na starania Kurii Biskupiej i ludności tam mieszkającej pozostały głuche. Dlatego tylko ta droga została dla zapewniania słusznych praw ludziom wierzącym.W najbliższym czasie będzie w tej kaplicy adoracja Najświętszego Sakramentu. Kuria Biskupia w Przemyślu, Przemyśl,31.VIlI.1980r. Sobota 30 sierpnia. Dzień słoneczny. Ciepło. Z Miejsca Piastowego rusza wycieczka autokarowa z młodzieżą oazową - turnus zagraniczny w Bieszczady. Wraz z Ks. J. Chrapkiem, Ks. Prof. M.Brzozowskim Jedzie też Ks. Antoni Obrzut. Ma wrócić po południu. Z konieczności musiałem zająć się przygotowaniami do dnia jutrzejszego. Ponieważ sam nie sprostałbym zadaniu, poprosiłem do współpracy przebywających w Miejscu Piastowym kleryków krakowskich: Jana Bocheńskiego, Jana Bieńka i Kazimierza Radzika. Wymienionych, zebrałem w pokoju na parterze i oświadczyłem co następuje: Chciałem wam zakomunikować, że mamy do przeprowadzenia bardzo ważną akcję, która wymaga nade wszystko dyskrecji, dlatego uważam za stosowne odebrać od was przysięgę, że zachowacie tajemnicę. Kto z was nie czuje się na siłach, niech wyjdzie. Żaden z nich nie opuścił pokoju. Wówczas poprosiłem, aby położyli rękę na księdze Ewangelii i powtórzyli słowa " Przyrzekam, że zachowam ścisłą tajemnicę odnośnie wszystkich spraw, które będą teraz omawiane, na okres trzech dni. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący Amen".

Po złożeniu przysięgi zakomunikowałem: Otwieram nowy punkt duszpasterski w Krośnie. Jutro dokona tego Ks. Bp. Tadeusz Błaszkiewicz o godz. 9.00. Duszpasterzem będzie Ks. Antoni Obrzut. Naszym zadaniem Jest przygotować wszystko do jutrzejszego dnia. Plan jest następujący: 1. Sprawdzić czy spakowano wszystkie potrzebne paramenty liturgiczne. 2. Postarać się o elementy dekoracyjne, religijne, aby nimi zabezpieczyć teren Jutro rano. 3. Załatwić bagażówkę, aby dziś wieczorem wszystko można było przewieźć. 4. Podwiozę was pod dom P.Zygmunta, pójdziecie potem do niego, przedstawicie się w Jakiej sprawie i przygotujecie wszystko na miejscu. Jutro rano KI. Bocheński podwiezie młodzież pod Krosno, zaś KI Radzik z młodzieżą, która ma się zebrać w Krościenku Wyżnym, przybędzie na godz.9.00. Muszę tutaj podkreślić, że klerycy z całym zapałem zabrali się do pracy i z zadania wywiązali się wspaniale. Wieczorem zameldowali, że wszystko jest gotowe. O zmroku P.Adam Frydrych z Łężan swoją bagażówką zabiera rzeczy i odwozi do Krosna. Wycieczka wróciła z Bieszczad, ale bez Ks. Antoniego, który wysiadł w Baligrodzie i okazją wracał do Miejsca. Dotarł dopiero na godz.22. Tej nocy z soboty na niedzielę nie zmrużyłem oka. Wciąż myślałem o tym czy się uda, czy ktoś nie doniósł, czy nie dojdzie do ekscesów. Jak to będzie. Moment zdenerwowania potęgowała sytuacja w Polsce. Od dwóch tygodni na Wybrzeżu strajki, w całej Polsce niepokój. Ci i owi skłonni są twierdzić, że tylko patrzeć jak wojska naszych "przyjaciół" ze wschodu pokażą się na ulicach miast, że może powtórzyć się rok 1970 kiedy to strzelano do robotników Wybrzeża za to, że upominali się o słuszne prawa. Niedziela 31 sierpnia. Skoro świt słyszę warkot silnika naszej "Nysy". Myślę, pewno Ks. Antoni pojechał. O godz.6.oo jadę z Ks. Eugeniuszem Słomą do Iwonicza, Ks. Słoma głosi kazania. O 7.45 podjeżdżam do sióstr. Czekam przed domem. Siostry są w kaplicy na Mszy św. Godz.8.05 podjeżdża samochód Ks. Biskupa. Przekładamy rzeczy z Jego samochodu do naszego. Siostry zauważyły, że przyjechał Ks. Biskup. Są zaskoczone. Nie wiedzą w jakiej sprawie. Proszą na herbatkę. Ks. Biskup jednak stanowczo odmawia. Nie mamy czasu. Musimy się śpieszyć. Zakręca koloratkę białym szalikiem, siada w samochód i ruszamy w drogę przez Krościenko Wyżne. Po drodze spotykam KI. Radzika. Idzie sam. Młodzież nie przybyła. Godz. 8.45 jesteśmy na miejscu. Wchodzimy przez ganek do mieszkania. W sieni P.Zygmunt pochylony nad jakimś garnkiem, nawet nie zauważył jak weszliśmy. Ks. Antoni już czekał. Po drodze umówiłem się z Ks. Biskupem, że odbiorę go swoim samochodem od sióstr Józefitek o godz. 12.00. O godz.9.30 jestem już w domu. Nieco odetchnąłem. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Na godz.12.00 jadę do Krosna. Przy wjeździe do miasta stoi wóz milicyjny. Nie zatrzymują mnie. Ks. Biskup jest już u sióstr. Uśmiechnięty, żartobliwie mówi: "popełniliśmy grzech demokratyczny". Jemy razem obiad i wracamy do Miejsca. Nie chciałem spotkać się z Milicją, dlatego jedziemy okrężną drogą przez Zręcin, Równe,Rogi. Ks. Biskup zostaje u sióstr w Miejscu a ja jadę do Przemyśla do Ks. Stawiarskiego na odpust Matki Bożej Częstochowskiej. Z radością mogłem zakomunikować Ks. Tadziowi, że akcja na dzień dzisiejszy zakończona pomyślnie. Tadziu był wielce uszczęśliwiony. Zakładając, że władze świeckie, skoro tylko dowiedzą się o zaistniałym fakcie, będą usiłowały szukać "winnych", ustaliliśmy wraz z O. Generałem i Ks. Biskupem Ordynariuszem już wcześniej nast. sposób tłumaczenia: Ks. Antoni Obrzut,kapłan Zgromadzenia św. Michała Archanioła zwrócił się do Ks. Biskupa z prośbą o przyjęcie go do pracy w diecezji Przemyskiej. Ks. Biskup wyraził zgodę i przyjął go, na okres próby, zgodnie z przepisami prawa, zlecając mu opiekę nad nowo utworzonym punktem duszpasterskim w Krośnie. Wieść. o otwartej kaplicy obiegła nie tylko najbliższe domy, ale znaczną część Krosna. Na drugiej. Mszy św. o godz.11.00 było już ponad sto osób a wieczorem, wg. relacji Ks. Antoniego, ponad 300. Od tego dnia zaprowadzono ustawiczną adorację Najświętszego Sakrament u zarówno w dzień jak i w nocy. Ludzie przyjęli fakt utworzenia kaplicy życzliwie. Przychodzili na modlitwę, wspomagali księdza, sami wyznaczali sobie dyżury na adoracje nocną. Przychodziła bardzo wielu ciekawych. Jedni cieszyli się szczerze, inni z pewnym zażenowaniem patrzyli na przerażające ubóstwo pomieszczenia, które stało się domem modlitwy .Być może byli i tacy, którzy się gorszyli a i tacy, których ponosiła złość. Boć przecież plany mieli inne, to czynili wszystko, aby nie dopuścić do otwarcia kaplicy. Skrzętnie pilnowali, rozbierali w okolicy stare domy, które by ewentualnie mogły być zamienione na kaplicę. Nie przypuszczali, że stanie się to u P.Zygmunta. To niemożliwe, twierdzili. Przecież P.Zygmunt wcale nie taki pobożny człowiek. Samotnik. Zajęty pracą zawodową w PKS -ach i swoim gospodarstwem, bywało, że i w niedzielę nie ściągał swego roboczego ubrania. Przychodzący do niego ksiądz po kolędzie nieraz zastawał drzwi zamknięte / P. Zygmunt był w pracy / a sąsiedzi mówili: Proszę księdza. Szkoda tam pukać. To niedowiarek. I właśnie tutaj Bóg znalazł dla siebie mieszkanie. 31 sierpnia w godzinach, popołudniowych w Gdańsku zostało podpisane porozumienie między Komisją Rządową reprezentowaną przez Prezesa Rady Ministrów Józefa Pińkowskiego a Komitetami Strajkowymi, reprezentowanymi przez Przewodniczącego Lecha Wałęsę. Naród odetchnął z ulgą. Zaczynała się odnowa. "Zachorował na serce" Edward Gierek, odszedł Babiuch i wielu innych "wielkich" przywódców, którzy prowadzili kraj do ruiny, okazali się złodziejami« Bogacili się kosztem społeczeństwa. O prawa ludzi pracy walkę podjęli robotnicy. Telewizja w półgodzinnym programie podała moment podpisania umowy społecznej. Jakże długo naród czekał na taką chwilę« Już pierwszego września 1980 r. stawili się u P.Zygmunta przedstawiciele władz świeckich: 1. Inż. Janusz Hanus - Architekt Miejski z Krosna oraz 2. Marian Piotrowski - inspektor d/s budownictwa i w obecności P.Zygmunta Moskala dokonali oględzin robót budowlanych na nieruchomości w Krośnie przy ul. Wieniawskiego 22. Komisja stwierdziła co następuje: "Budynek mieszkalno-gospodarczy konstrukcji drewnianej, kryty dachówką czerwoną, jest w stanie średnim technicznie. W budynku znajdują się nast. instalacje: elektryczna n/n i gaz. W części mieszkalnej budynku w dniu 31 sierpnia br. urządzono kaplicę rzymsko - katolicką. Właściciel przeprowadził się w tym dniu do nowego budynku mieszkalnego wybudowanego obok. Część gospodarcza budynku użytkowana jest nadal zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. Wysokość pomieszczeń kaplicy 2.50 m. Wentylacji budynek nie posiada. Poinformowano Ob .Zygmunta Moskala, źe obiekt nie odpowiada warunkom, Jakim powinny odpowiadać budynki, przeznaczone na zbiorowy pobyt ludzi, oraz, że na zmianę sposobu użytkowania wymagane Jest zezwolenie prezydenta miasta pod rygorem kar przewidzianych prawem budowlanym. Ob. Zygmunt Moskal oświadcza, że nie przywróci pierwotnego użytkowania budynku. Zezwolił na wykonanie kaplicy bezpośrednio Kurii Biskupiej w Przemyślu za dożywotnią opiekę, ponieważ cierpi na nieuleczalną chorobę. Konsekwencje wynikłe z prawa budowlanego przyjmuje na siebie. / Podpisy /. Już po tygodniu zaszła paląca potrzeba przeniesienia kapliczki na bardziej dogodne miejsce. Tutaj było ogromnie ciasno a z przyległego podwórka brak widoczności. Zdecydowano przenieść kaplicę do pomieszczenia zwanego boiskiem. Szybko uprzątnięto pomieszczenie, obito płytami, udekorowano. Było całkiem przyjemnie. Ludzie gromadzili się na zewnątrz i uczestniczyli we Mszy św. Znosili wszelkie dolegliwości i pewno w duchu myśleli, kiedy doczekają się czasów, gdy już będą mieli swój kościół. Zdawali sobie jednak sprawę jak trudne to jest przedsięwzięcie. Ks. Antoni dzielnie trwał na posterunku. Pierwsze noce spał na strychu w śpiworze. Żywił się tym co mu ludzie przynieśli. Jak zaszła potrzeba odejścia choćby na parę godzin, szukał zastępstwa. Trzeba było wciąż czuwać. Nie narzekał też pewno na samotność, gdyż odwiedzali go; albo młodzież oazowa, albo klerycy lub też księża. Kapliczka na wszystkich, robiła ogromne wrażenie. Z wielu ust można było słyszeć takie zdanie: tak, tak, wszystko co wielkie zaczyna się w stajence. Wkrótce ludzie dobudowali zadaszenie części podwórka i w ten sposób zabezpieczali się przed nadchodzącymi słotami. Tygodnie mijały. Była cisza. Ludziom coraz bardziej dawało się we znaki zimno. Nadchodziła zima. Pierwsze przymrozki. W kaplicy palą się piecyki elektryczne a babcie adorujące i tak drżą z zimna Ks. Biskup naglił, aby przed zimą jeszcze coś postawić. Spieszcie się, spieszcie – mówił, bo nadchodzi zima. O. Generał wychodząc naprzeciw tym potrzebom, kieruje Ks. Józefa Wojnowskiego do pracy przy budowie kościoła. Ks. Biskup wyraził zadowolenie z tej propozycji, udzielił Ks. Józefowi jurysdykcji i pobłogosławił na pracę. Trzeba było teraz szukać projektu, materiału i wykonawcy. Przyjęto jako koncepcję podstawową projekt kościoła w Przemyślu na Kmieciach. Ks. Tadeusz Stawiarski projekt przepracował i obiecał że będzie służył radą i nadzorem przy budowie . Wykonanie zlecono P. Piotrowi Janowskiemu z Domaradza. On też zorganizować cieśli i pilnował sprawy. Materiał miano przygotować w Gwoźnicy i już gotowy do składania przewieźć do Krosna. Praca ruszyła. Wszystko początkowo szło zgodnie z planem. Aż tu nagle przyszła zima. Z początkiem listopada przyszły mrozy i śnieg. Zdawało się, ze zima rozpanoszyła się na dobre. Ludziom w Krośnie nie można było powiedzieć o tym, że budowa jest przygotowywana, że planuje się jeszcze w tym roku postawić. Nic więc dziwnego, że ci i owi powątpiewali i byli pełni obaw co do przyszłości powstałej kapliczki. Zima nieco zelżyła. Budziła się nadzieja. Może się uda. Ks. Józef nie żałował samochodu. Jeździł gdzie tylko mógł, aby dopilnować sprawy. W Baligrodzie załatwiał deski na dach. Myślał o różnych detalach. Duszpastersko się nie udzielał. To była dziedzina Ks. Antoniego. Znów wzrastało napięcie. Tyle nowych problemów. Jak przewieźć taką górę materiału. Którędy jechać. Czy Milicja nie zatrzyma. Kto pojedzie samochodem. Trzeba zachować jak najdalej idące środki ostrożności, aby nikogo niepotrzebnie nie narażać. Już P.Stanisław Szelc przywiózł deski z Baligrodu do Miejsca Piastowego. Trzeba je tutaj odpowiednio przygotować. Moment rozpoczęcia budowy ustalono na dzień 2l. XI. l980r. W przeddzień trzeba było zgromadzić materiał. Ks. Jozef Wojnowski wraz z P. Stanisławem Szelcem i jeszcze innym kierowcą jadą do Gwoźnicy bardzo wcześnie rano, aby załadować belki. W tym dniu P. Tadeusz Kilar z Miejsca Piastowego ma przewieźć deski. O godz. 17.00 akcja miała być zakończona. O szczegółach załadunku i przewozu belek mógłby wiele posiedzieć Ks. Józef. Akcja obfitowała w dramatyczne sytuacje. W wielu wypadkach można by porównać te sceny do obrazów z filmu: "Cena strachu". Jakby mało było jeszcze wszystkiego, na drodze między Domaradzem a Jasienicą konwój został zatrzymany przez funkcjonariusza MO. Dobry milicjant nie zainteresował się jednak ani materiałem, ani celem podroży. Stwierdził tylko, że ze względu na przełomy na drodze, obowiązuje całkowity zakaz ruchu pojazdów, o czym. informują znaki i ukarał kierowców 200 złotowym mandatem. Dzień 21 listopada. O godz. 6.00 rano jedziemy do Domaradza po pracownikow. Zbiórka u P. Janowskiego. Jedzie nasza Nysa i dwa samochody osobowe. O 6.30 jesteśmy juz na miejscu budowy. Pogoda zupełnie znośna. Trochę przeszkadza wiatr. Najgorszy początek, najgorzej postawić pierwsze krokwie. Ludziska się zlecieli i pomagają. Mężczyźni, kobiety a nawet dzieci uczestniczą w akcji. O godz. 11.00 stoją pierwsze dwie krokwie. Budowa rośnie w mgnieniu oka. Słychać stuk siekier i młotów, warczą betoniarki, piły i różne pojazdy. Od świtu do nocy wre praca. Widząc ten zapał poinformowałem ludzi, że prosiłem Ks. Biskupa Ordynariusza, aby zechciał w nowym kościele odprawić Mszę św. "Pasterkę". Ks. Biskup zaproszenie przyjął. Był to dodatkowy moment mobilizujący do tym bardziej wytężonej pracy. W parę dni potem P.Zygmunt Moskal otrzymał pismo z urzędu Woje­wódzkiego w Krośnie nakazujące zaprzestania robót, rozebrania budowli i przywrócenie placu do pierwotnego stanu. Termin do dnia 15 grudnia. Ludzie wcale nie przejęli się decyzją. Pracowali tym więcej i ofiarniej. Wydatną pomocą służyła Podkarpacka ''Solidarność" a także chłopcy i klerycy naszego Niższego Seminarium. Prac doglądał Ks. Tadeusz Stawiarski, który niemal na każde zawołanie przyjeżdzał z Przemyśla. W dwa tygodnie od momentu rozpoczęcia prac, kościół stał w stanie surowym Przygotowywano się do "Pasterki". Kobiety załatwiły choinki, wieńce i inne potrzebne dekoracje. Myślano także o powitaniu Ks. Biskupa. W uroczystościach zapowiedział swój udział O. Generał, który cały czas interesował się postępem prac, osobiście wiele razy był obecny na placu budowy a nade wszystko wspomagał całe przedsięwzięcie finansowo. Po przemówieniu przedstawiciela dorosłych, po liturgii Słowa, Homilię wygłosił Ks. Biskup, dziękując Bogu i ludziom za ten dar w postaci nowej świątyni. Na zakończenie przemówił Ojciec Generał, który podziękował Ks. Biskupowi za zaufanie jakim nas obdarzył przekazując placówkę w opiekę duszpasterską. Uroczyste błogosławieństwo i śpiew: "Podnieś rękę Boże Dziecię…" było końcowym aktem podniosłej chwili. Ks. Biskup Ordynariusz ponownie podkreślił, że od czerwca 1981r. zostanie erygowana parafia. Dalsza historia parafii i kościoła p. w. Ducha Św. znajdzie się pewnie w Kronice Parafialnej. Niech mi wolno będzie na koniec podziękować wszystkim, którzy przyczynili się w jakikolwiek sposób do zrealizowania tego dzieła. 1 .P. Zygmuntowi Moskalowi, za wspaniałomyślne przekazanie parceli i budynków dla Kościoła. 2. P. Stanisławowi Koziołowi - za skuteczne poszukiwanie 3. J. E. Ks. Biskupowi Ignacemu Tokarczukowi, za samą propozycję, wsparcie duchowe i materialne. 4. O. Generałowi i Zarządowi Zgromadzenia, za śmiałą decyzję i okazywaną, pomoc. 5. Ks. mgr Tadeuszowi Stawiarskiemu, za ogromne zainteresowanie sprawą Kościoła, za projekty, rady i czas, który musiał poświęcić. 6. Ks. Antoniemu Obrzutowi, za przetrwanie pierwszych trudnych chwil, za cierpliwość i spokój. 7. Ks. Józefowi Wojnowskiemu, za przygotowanie całej budowy, za ofiarną troskę, aby wszystko było na czas przygotowane. 8. P. Piotrowi Janowskiemu z Domaradza i jego robotnikom za podjęcie się i wykonanie budowy w trudnych. Warunkach. 9. Komitetowi, za zaangażowanie i zorganizowanie pracowników do budowy. 10. Związkom "Solidarność". za wkład pracy. 11. Uczniom Niższego Seminarium, za wysiłek i budującą postawę przy wykonywaniu dachu i układaniu płyty. 12. P. Stanisławowi Szelcowi i całej Rodzinie za przewóz materiałów budowlanych. 13. Dzielnym niewiastom za sporządzanie posiłków dla pracowników. 14. Wszystkim naszym Kapłanom i braciom, klerykom i chłopcom za rady, pracę i modlitwy, za zainteresowanie i troskę, aby powstał nowy Dom Boży. Bóg zapłać!

Ks. Wojciech Zięba CSMA

Miejsce Piastowe /styczeń/ 1981 r