Znowu zgubiłem klucze. Szukam wkoło, chodzę w miejsca w których byłem i słowa niegodne do napisania na tych łamach cisną się na usta. Nigdzie nie ma tych kluczy! Po wielu chwilach, kilku słowach i czasie z purpurową od złości twarzy - znalazłem. Byłem w tym miejscu dwa raz, ale nie znalazłem. Dopiero za kolejnym dostrzegłem. Kiedy je noszę w kieszeni nie ma problemu, nawet o nich nie myślę, nie szukam, bo łatwo dają się znaleźć. Są na dotknięcie.
Chrześcijańska gorliwość w modlitwie, dyscyplinie sakramentów, czynieniu dobra jest łatwa do utrzymania. Jest za to trudna do odzyskania. Tak jak z formą w sporcie – dosyć łatwo utrzymać (chociaż wymaga wyrzeczeń, regularności), a bardzo trudno przywrócić.
Pomyślałem o tym napotykając słowa z Księgi Izajasza. W 55 rozdziale i szóstym wersecie przeczytałem: „Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko!”.