Nie jest łatwo po kimś zarządzać jakąś wspólnotą, grupą, zespołem. A już po kimś takim jak Mojżesz to – jak mówią młodzi ludzie – kosmos. Przytrafiła się taka sytuacja Jozuemu. Zadanie miał niełatwe – poza tym, że miał zarządzać trudną wspólnotą po Prawodawcy, to jeszcze mieczem miał wyciąć sobie i narodowi drogę ku Ziemi Obiecanej. Nie wiem jak Ty, ale ja bym zwyczajnie miał pietra.
Bóg dobrze zna człowieka i nie daje pustych rad w stylu nie martw się jakoś wszystko się ułoży. Zna chorobę (lęk) i daje lekarstwo (nadzieję). Inaczej mówiąc nie pociesza tylko towarzyszy i wspiera.
I to jest ważne kiedy spotykamy kogoś, kto jest w wielkiej trwodze lub cierpieniu. Towarzyszyć nawet bez słów, a na pewno bez pustych sloganów i modlić się za tą osobę, a później, jak Bóg da, z tą osobą. Ile trzeba.
Czy towarzyszenie i wsparcie Boga ma kres czasowy i geograficzny? Czytający słowa z początku księgi Jozuego znajduje się odpowiedź: „Czyż ci nie rozkazałem: Bądź mężny i mocny? Nie bój się i nie lękaj, ponieważ z tobą jest Pan, Bóg twój, wszędzie, gdziekolwiek pójdziesz”. Joz 1, 9.