Spowiedź w kierownictwie duchowym

Spowiedź i kierownictwo duchowe to nie to samo. Istotą spowiedzi jest rozgrzeszenie, czyli odpuszczenie grzechów. Spowiedź znaczy o wiele więcej niż wszystkie rozmowy duchowe świata, bo jest sakramentem. Kierownictwo duchowe, chociaż nieraz łączone jest ze spowiedzią, a sama spowiedź może zawierać elementy kierownictwa duchowego, nigdy nie pretendowało do wielkiego zaszczytu bycia jednym z sakramentów. Temat spowiedzi jest niesamowicie szeroki, ale chciałbym poruszyć w tym rozdziale wartość korzystania z tego sakramentu i zwrócić uwagę na pewne zagrożenia.

Sądząc po drastycznym spadku liczby spowiedzi, zyskuje na popularności fałszywa opinia, że ze spowiedzi nie należy zbyt często korzystać. Bez wątpienia jedną z przyczyn tego smutnego stanu rzeczy jest rozpowszechnienie fałszywych teorii na temat grzechu śmiertelnego. Dla przykładu hipoteza tzw. „opcji fundamentalnej” twierdzi, że żaden grzech śmiertelny nie zostaje popełniony dopóki człowiek całkowicie nie odrzuci Boga. To przekonanie jest coraz silniejsze także wśród spowiedników.

Na samym początku warto sięgnąć do nauczania Kościoła. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Sakrament pokuty jedna nas z Kościołem. Grzech narusza lub zrywa wspólnotę braterską. Sakrament pokuty naprawia ją lub przywraca. W tym sensie nie tylko leczy on powracającego do komunii kościelnej, lecz także ożywia życie Kościoła, który cierpiał z powodu grzechów jednego ze swych członków. Grzesznik przywrócony do komunii świętych lub utwierdzony w niej, zostaje umocniony przez wymianę dóbr duchowych między wszystkimi pielgrzymującymi jeszcze żywymi członkami Ciała Chrystusa, a także tymi, którzy już doszli do ojczyzny niebieskiej”.

Skutki duchowe sakramentu pokuty są następujące: pojednanie z Bogiem, przez które penitent odzyskuje łaskę; pojednanie z Kościołem; darowanie kary wiecznej spowodowanej przez grzechy śmiertelne; darowanie, przynajmniej częściowe, kar doczesnych, będących skutkiem grzechu; pokój i pogoda sumienia oraz pociecha duchowa; wzrost sił duchowych do walki, jaką musi prowadzić chrześcijanin.

W XX i XXI wieku aż dziewięciu papieży broniło sakramentu spowiedzi przed nieuzasadnioną krytyką i atakami. Warto zacytować słowa papieża Piusa XII z encykliki Mystici corporis o znaczeniu spowiedzi: „Przez spowiedź bowiem wzmaga się poznanie siebie, rośnie pokora chrześcijańska, tępi się złe obyczaje, zapobiega się lenistwu duchowemu i oziębłości, oczyszcza się sumienie, a wzmacnia wola, zapewnia się zbawienne kierownictwo duszy, a wreszcie mocą tego sakramentu pomnaża się łaska. Niech pamiętają przeto ci, co wśród szeregów młodszego kleru osłabiają i umniejszają poważanie dla częstej spowiedzi, że biorą się do dzieła obcego duchowi Chrystusa Pana i bardzo zgubnego dla Mistycznego Ciała naszego Zbawiciela”.

Od czasu Soboru Watykańskiego II papież Paweł VI zezwolił na jedną z najbardziej wymownych próśb wiernych w historii, czyli prośby o częste przyjmowanie sakramentu pokuty. Uznając, że bezpośrednim celem sakramentu jest odpuszczenie grzechów ciężkich, nowy rytuał podkreśla jego zbawienną funkcję również wtedy, gdy nie zostały popełnione grzechy śmiertelne przeciwko Bogu.

Papież Paweł VI w adhortacji Gaudete in Domino poucza: „Trzymając się śladów najlepszej tradycji życia duchowego, przypominamy wiernym oraz ich pasterzom, że należy spowiadać się z grzechów ciężkich, i że częsta spowiedź jest najbogatszym źródłem uświęcenia, pokoju i radości”.

Papież Jan Paweł II nieustannie powtarzał to samo przesłanie. Ośmielał się powiedzieć, że ci, którzy zniechęcają do spowiedzi, ponieważ wytwarza ona represyjną mentalność, po prostu kłamią. Papież zachęcał, aby wierni przyjmowali ten sakrament tak często, jak to możliwe.

Warto w tym miejscu skupić się nad duchową wartością spowiedzi. Dzięki temu sakramentowi nasza samoświadomość wzrasta. Często jesteśmy ślepi na nasze własne słabości i grzechy. Dzięki spowiedzi wzrastamy w pokorze, a ta jest najlepsza obroną przed złem i pokusami. Święty Augustyn powiedział: „To pycha przemieniła aniołów w diabły; to pokora czyni ludzi podobnych do aniołów".

To właśnie dzięki spowiedzi złe nawyki są korygowane, a nabywamy je poprzez powtarzanie grzechów. Nikt nie wchodzi w nałóg wbrew swojej wolnej woli. Dopiero z czasem okazuje się, że ta sama wola przez nałóg przestała być wolna i nie jest już swoja. Nieraz potrzeba lat, aby zmienić złe nawyki w przeciwne im cnoty. Dzięki łasce sakramentu spowiedzi możemy przezwyciężyć wady dużo łatwiej i szybciej. Na tym moim zdaniem polega prawdziwa pokuta, aby poczucie winy prowadziło do dobra, a nie do potępienia. W kwestii zadawania pokut niech nauką będą słowa św. Jana Marii Vianneya: „Tylko małą pokutę zadaję tym, którzy się dobrze spowiadają; reszty sam za nich dokonuję”.

Dzięki pokucie nasze sumienie zostaje oczyszczone. Czyste sumienie to takie, które widzi jasno i wyraźnie. Przeciwieństwem czystego sumienia jest sumienie zdeformowane lub niewrażliwe. Prowadzi ono do zaślepienia i nieumiejętności rozróżniania dobra od zła, nawet w najbardziej oczywistych decyzjach moralnych. Sakrament pokuty oświeca nasz umysł i skłania do rozpoznawania woli Bożej w każdych okolicznościach naszego życia poprzez czyste sumienie. Słusznie zachęcał Victor E. Frankl pisząc: „Bądź panem swojej woli i sługą swojego sumienia”.

W czasie odpuszczenia grzechów zostaje wzmocniona nasza wola. Ten aspekt spowiedzi skłania nas do nazwania jej „sakramentem odwagi”. Jeden ze współczesnych ewangelizatorów mawiał: „Jeśli boisz się wyznać swoje grzechy, proszę nie mów więcej, że chrześcijaństwo jest dla słabeuszy”. Wielu ludzi panicznie boi się spowiedzi i rezygnuje z niej na lata. Strach zaczyna kontrolować wolę penitenta, a nie ma silniejszego uczucia niż strach. Naszą naturalną skłonnością jest czynienie własnej woli, wybieranie tego, czego chcemy i odrzucanie tego, czego nie chcemy. Pokuta wzmacnia siłę naszej woli i rodzi samodyscyplinę, która jest punktem wyjścia w podejmowaniu ascezy chrześcijańskiej. Wzrost braku zaufania do Boga to podszepty szatana, który przedstawia zafałszowany obraz Boga jako sędziego, gotowego ukarać nas za każde, nawet najmniejsze przewinienie. Dodaje odwagi jak nakłania do grzechu, ale dodaje lęku i obaw, by tylko człowiek się nie nawrócił.

Częsta spowiedź rodzi także samokontrolę, czyli „powściągliwość wywieraną na własne impulsy, emocje lub pragnienia w celu świadomego panowania nad nimi”. Dzięki owej powściągliwości wiemy, że nie wszystko, czego chcemy, podoba się Bogu i nie wszystko, czego nie chcemy, sprzeczne jest z Jego wolą. Samokontrola oznacza opanowanie naszych myśli i pragnień, aby odpowiadały na wezwanie Boga do świętości. Świętość natomiast nie jest przywilejem nielicznych, lecz powołaniem wielu.

Dzięki spowiedzi stajemy się uświęceni. Przez częste i pełne czci przyjmowanie sakramentu pokuty dokonuje się nasze usprawiedliwienie, które otrzymaliśmy po raz pierwszy na chrzcie. Oznacza to, że stajemy się coraz bardziej bezgrzeszni. W ten sposób Chrystus dokonuje Swego zbawczego odkupienia w naszych duszach, oczyszczając nas coraz bardziej i w ten sposób coraz lepiej przygotowuje do swojego Królestwa. Wielu ma dzisiaj Jezus tych, co kochają Jego Królestwo niebieskie, ale mało takich, którzy dźwigaliby Jego krzyż. Święty Jan Paweł II mówił o tym dobitnie: „Trzeba być zawsze tym, czym Bóg chce, aby człowiek był. Wtenczas nigdy nie jest się niczym! Na wypełnianiu woli Bożej polega wielkość człowieka, miłość i… świętość”.

Kolejną korzyścią płynącą ze spowiedzi jest fakt, że po niej stajemy się bardziej podobni do Jezusa Chrystusa poprzez praktykowanie cnót, które charakteryzowały Jego życie na ziemi. Przede wszystkim stajemy się bardziej pokorni i lepiej potrafimy pokonać naszą pychę. Stajemy się także bardziej cierpliwi w znoszeniu bólu i znoszeniu wad innych ludzi, których Bóg stawia na naszej drodze. Tomasz à Kempis pisał: „Chrystus zgodził się cierpieć i być wzgardzonym, a ty ośmielasz się skarżyć? Chrystus miał wrogów i oszczerców, a ty chcesz mieć samych przyjaciół i dobroczyńców? Jakże miałaby być nagrodzona twoja cierpliwość gdybyś nigdy nie zaznał przeszkód?”. Bo ten, kto nie szuka Jezusa, więcej sobie szkodzi, niż mógłby mu zaszkodzić cały świat ze wszystkimi wrogami.

Wreszcie stajemy się bardziej poddani Duchowi Świętemu, który mieszka w głębi naszych serc. Jeśli mamy być poddani temu Duchowi Bożemu, pierwszym warunkiem jest uświadomienie sobie, że On istnieje, ma głos i że mówi. Duch Boży nie chce niczego więcej, jak tylko tego, abyśmy zwracali na Niego uwagę. Duch Święty pragnie, abyśmy byli poddani Jego woli. Dobrze tę prawdę oddaje jedna z modlitw przez wstawiennictwo św. Rity z Cascii: „Proszę cię, wyjednaj mi u Boga zupełne poddanie się woli Bożej we wszystkich przeciwnościach życia i dar rozpamiętywania bolesnej Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa z taką pobożnością, z jaką ty na Króla w cierniowej koronie w duchu patrzyłaś. Wyjednaj mi u Boga, bym umiał za moje grzeszne życie odpokutować, odpuszczenia grzechów dostąpić, a potem mógł z tobą Boga oglądać na wieki”.

Spowiedź oprócz wartości duchowych niesie także pewną wartość psychologiczną. Sakrament pokuty ma niezwykłą i niezastępowalną moc redukowania poczucia winy. Psychologowie mówią nam, że to tajemnicze poczucie winy leży u podstaw niepokoju umysłowego większości ludzi i wielu zaburzeń psychicznych. Im częściej przyjmujemy sakrament miłosierdzia, tym bardziej pokój zostaje przywrócony w naszej duszy. Spokój umysłu to doświadczenie poznania prawdy. Wszyscy wiemy, że jesteśmy grzesznikami. Wiemy również, że jako grzesznicy obraziliśmy Boga i oddaliliśmy się od Jego miłości. Spowiedź jest sakramentem przywracania prawdy o sobie, co za tym idzie sakramentem pokoju. Pokój jest niezbędny do dobrego samopoczucia. Potrzebny także do ułożenia własnych myśli i bycia w zgodzie ze sobą. Wewnętrzny spokój zwalcza stres i eliminuje lęki. Daje poczucie bezpieczeństwa. Pokój serca jest doświadczeniem pełnienia woli Bożej. Im częściej wyznajemy nasze błędy, bez względu na to, jak drobne mogą się wydawać, tym głębszy pokój w nas zamieszka.

Podsumowaniem tego rozdziału niech będą słowa z Mądrości Syracha: „Nie mów: Zgrzeszyłem i cóż mi się stało? Albowiem Pan jest cierpliwy. Nie bądź tak pewny darowania ci win, byś miał dodawać grzech do grzechu. Nie mów: «Jego miłosierdzie zgładzi mnóstwo moich grzechów». U Niego jest miłosierdzie, ale i zapalczywość, a na grzeszników spadnie Jego gniew karzący. Nie zwlekaj z nawróceniem do Pana ani nie odkładaj tego z dnia na dzień: nagle bowiem gniew Jego przyjdzie i zginiesz w dniu wymiaru sprawiedliwości” (Syr 5,4-7). W naszej drodze do pełni szczęścia jedna rzecz jest absolutnie konieczna: spowiedź. Spowiedź jest aktem pokory, sakramentem miłości i przebaczenia, w którym pozwalam Jezusowi uwolnić mnie od wszystkiego, co dzieli i niszczy. Do spowiedzi powinniśmy przystępować z wielką prostotą, jak dzieci.

 

 

***

 

 

Penitent: Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję i obiecuję poprawę. Proszę Cię Ojcze Duchowny o naukę, pokutę i rozgrzeszenie.

Kierownik: Bogu niech będą dzięki, że wyznałeś szczerze swoje grzechy. To wielka radość dla Boga i nadzieja na poprawę dla ciebie. Jezus bardzo Cię kocha.

Inne artykuły autora

Wschód przeciwko Zachodowi

Pomoc duszom czyśćcowym