Odwaga jest zaraźliwa. Gdy odważny człowiek staje w obronie prawdy, inni prostują kręgosłupy. Te słowa powinny dziś rozbrzmiewać w sercach wszystkich ludzi wierzących, szczególnie katolików. Bo oto żyjemy w czasach, kiedy nie tyle trzeba szukać prawdy, co odważyć się ją wypowiedzieć. Nie dlatego, że zniknęła – ale dlatego, że została zakrzyczana.
W przestrzeni publicznej coraz trudniej jest mówić: „tak – tak, nie – nie”, jak nauczał Jezus. Za mówienie, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, można zostać nazwanym fanatykiem. Za obronę życia nienarodzonych – ekstremistą. Za publiczne przyznanie się do wiary – homofobem, zacofańcem, człowiekiem średniowiecza. A przecież Kościół katolicki nie przestał być głosem sumienia świata. On po prostu przestał być słuchany.
Ale czy nie jest tak, że to właśnie bojaźliwość wierzących, a nie siła przeciwników Ewangelii, sprawia, że prawda chowa się po kątach? Nie brakuje dziś wiedzy, nie brakuje argumentów. Brakuje odwagi. Tego prostego, ale świętego „nie” wobec zła i równie świętego „tak” wobec dobra. Brakuje ludzi, którzy gotowi są narazić się – nie dla poklasku, ale dla wierności sumieniu.
Gdy odważny człowiek staje w obronie prawdy – inni prostują kręgosłupy. Bo głos sumienia, choćby długo uciszany, wciąż żyje. I wystarczy jeden sprawiedliwy, by w drugim obudziło się pragnienie dobra. Odwaga nie działa w próżni. Odwaga staje się znakiem sprzeciwu, który nie tylko dzieli, ale też jednoczy wokół światła.
Dziś potrzeba nam takich ludzi jak św. Tomasz Morus – który powiedział prawdę królowi, choć wiedział, że przypłaci to życiem. Potrzeba księży jak ks. Jerzy Popiełuszko – który mówił „Zło dobrem zwyciężaj”, choć wiedział, że będzie to wiele kosztować. Potrzeba katolików, którzy nie dadzą się zamknąć w domu lub zakrystii, nie będą przepraszać za Krzyż ani za Ewangelię, i którzy nie będą się bali słów: „Tak, jestem wierzący. Tak, wierzę w życie wieczne. Tak, bronię niewinnych.”
Katolickie wartości – godność osoby, świętość życia, małżeństwo, wolność sumienia, miłość nieprzyjaciół – to nie przestarzały kod kulturowy. To fundament cywilizacji. I jeśli te wartości przestaną być bronione, nie zginie tylko Kościół. Zginie cała cywilizacja.
Dlatego dzisiaj potrzebujemy ludzi z odwagą. Niekoniecznie takich, którzy będą przemawiać na mównicach. Ale takich, którzy w pracy nie będą się wstydzić znaku krzyża. Którzy odmówią uczestnictwa w zakłamaniu. Którzy nie poślubią kłamstwa tylko dlatego, że kłamstwo stało się modne. Którzy będą potrafili powiedzieć swoim dzieciom: „To jest dobro. To jest zło. I nie musisz się bać, że jesteś w mniejszości”.
Odwaga nie zawsze oznacza wielkie czyny – często zaczyna się od cichej, wiernej postawy w codzienności: od uczciwości, od modlitwy, od bycia wiernym swoim przekonaniom mimo presji otoczenia. Dziś świat nie potrzebuje bardziej nowoczesnego Kościoła, tylko bardziej świętych katolików. Bo kiedy jeden człowiek stanie po stronie prawdy – może się okazać, że nie jest sam. A jego przykład stanie się iskrą, która rozpali serca wielu.